Olympique Marseille- Olympique Lyon
Muszę przyznać, że moja ostatnia styczność z piłką
francuską była, kiedy pojechałem do Liberca na mecz Ligi Europejskiej miedzy
Slovanem i właśnie Olympique Marseille rok temu 10 grudnia. Już wtedy „Błękitni”
byli w kryzysie, zajmowali niską pozycję w tabeli i nie było widać światełka w
tunelu. Tamten mecz wygrali 4:2 po świetnym widowisku. Dzisiaj postanowiłem
obejrzeć to spotkanie ze względu, że kiedyś był to jeden z lepszych
europejskich szlagierów, faktu że oglądałem Marsylie na żywo, oraz tego że barw
Lyonu w obecnym sezonie broni Maciej Rybus.
Mecz od samego początku zapowiadał się na mecz walki.
Zarówno Marsylia jak i Lyon atakowały naprzemiennie. W pierwszej połowie
bardziej aktywni byli gospodarze, którzy tych sytuacji wypracowali sobie
więcej, głównie za sprawą Bafatimbiego Gomisa, który co chwile oddawał strzały
w stronę bramki Lopesa. Lyon głównie konstruował szybkie kontry, skrzydłami,
bardzo dobrze w tym meczu zaprezentował się Maciej Rybus, który zarówno flanką
jak i schodząc do środka, kreował grę i napędzał tempo zagrań gości.
Najgroźniejsza sytuacja pierwszej części spotkania miała
miejsce w 33 minucie kiedy to Darder oddał strzał z 20 metra piłka wylądowała w
siatce, jednak sędzia nie mógł uznać gola, ponieważ przebiegający nad lecącą
piłką Cornet był na pozycji spalonej, a ruch do piłki jest uznawany jako branie
udziału w akcji. Tak więc nadal wynik bezbramkowy.
Druga połowa to ten sam obraz gry, czyli ciągła wymiana,
słabych ciosów. W 55 minucie świetną akcję przeprowadziła Marsylia, jednak
wykończenie Gomisa było fatalne i gospodarze nie mogli się cieszyć.
Najjaśniejszym punktem ze strony przyjezdnych był zdecydowanie Rybus, który
bardzo często znajdywał się w obrębie pola karnego, często wykonywał rzuty wolne
i dośrodkowywał piłki. W 66 minucie kolejną szansę marnuje Gomis, jego wolej
ląduje tylko na bocznej siatce.
Najciekawszą akcją spotkania było zagranie z 90 minuty
kiedy to Nje popisał się rewelacyjną szybkością, wyprzedził nieogarniętego
obrońcę Lyonu i wyszedł sam na sam z Lopesem, lecz Portugalski bramkarz
genialną instynktowną paradą uratował skórę całej drużynie. Choć Marsylia mogła
tą akcją wyprowadzić cios na wygranie meczu, zmarnowała okazję i po 3 minutach
sędzia zakończył spotkanie.
Uważam, że Lyon mając zdrowy skład i będąc w formie, mogą
w tym sezonie powalczyć nawet o tytuł mistrzowski. Wydaje mi się, że Marsylię
czeka kolejny sezon walki o przetrwanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, chyba
że nastąpi ich zryw formy, wtedy może będą w stanie powalczyć o miejsce
premiujące awansem do Ligi Europejskiej.
Olympique Marseille 0-0 Olympique Lyon
Widzów: 32564