niedziela, 18 września 2016

Finisz niedzieli- czyli klasyk Ligue 1

Olympique Marseille- Olympique Lyon

Muszę przyznać, że moja ostatnia styczność z piłką francuską była, kiedy pojechałem do Liberca na mecz Ligi Europejskiej miedzy Slovanem i właśnie Olympique Marseille rok temu 10 grudnia. Już wtedy „Błękitni” byli w kryzysie, zajmowali niską pozycję w tabeli i nie było widać światełka w tunelu. Tamten mecz wygrali 4:2 po świetnym widowisku. Dzisiaj postanowiłem obejrzeć to spotkanie ze względu, że kiedyś był to jeden z lepszych europejskich szlagierów, faktu że oglądałem Marsylie na żywo, oraz tego że barw Lyonu w obecnym sezonie broni Maciej Rybus.

Mecz od samego początku zapowiadał się na mecz walki. Zarówno Marsylia jak i Lyon atakowały naprzemiennie. W pierwszej połowie bardziej aktywni byli gospodarze, którzy tych sytuacji wypracowali sobie więcej, głównie za sprawą Bafatimbiego Gomisa, który co chwile oddawał strzały w stronę bramki Lopesa. Lyon głównie konstruował szybkie kontry, skrzydłami, bardzo dobrze w tym meczu zaprezentował się Maciej Rybus, który zarówno flanką jak i schodząc do środka, kreował grę i napędzał tempo zagrań gości.

Najgroźniejsza sytuacja pierwszej części spotkania miała miejsce w 33 minucie kiedy to Darder oddał strzał z 20 metra piłka wylądowała w siatce, jednak sędzia nie mógł uznać gola, ponieważ przebiegający nad lecącą piłką Cornet był na pozycji spalonej, a ruch do piłki jest uznawany jako branie udziału w akcji. Tak więc nadal wynik bezbramkowy.

Druga połowa to ten sam obraz gry, czyli ciągła wymiana, słabych ciosów. W 55 minucie świetną akcję przeprowadziła Marsylia, jednak wykończenie Gomisa było fatalne i gospodarze nie mogli się cieszyć. Najjaśniejszym punktem ze strony przyjezdnych był zdecydowanie Rybus, który bardzo często znajdywał się w obrębie pola karnego, często wykonywał rzuty wolne i dośrodkowywał piłki. W 66 minucie kolejną szansę marnuje Gomis, jego wolej ląduje tylko na bocznej siatce.

Najciekawszą akcją spotkania było zagranie z 90 minuty kiedy to Nje popisał się rewelacyjną szybkością, wyprzedził nieogarniętego obrońcę Lyonu i wyszedł sam na sam z Lopesem, lecz Portugalski bramkarz genialną instynktowną paradą uratował skórę całej drużynie. Choć Marsylia mogła tą akcją wyprowadzić cios na wygranie meczu, zmarnowała okazję i po 3 minutach sędzia zakończył spotkanie.

Uważam, że Lyon mając zdrowy skład i będąc w formie, mogą w tym sezonie powalczyć nawet o tytuł mistrzowski. Wydaje mi się, że Marsylię czeka kolejny sezon walki o przetrwanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, chyba że nastąpi ich zryw formy, wtedy może będą w stanie powalczyć o miejsce premiujące awansem do Ligi Europejskiej.

Olympique Marseille 0-0 Olympique Lyon

Widzów: 32564

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz